Jedność poglądu, medytacji i życia codziennego
Wykład udzielony przez Guru Yutanga Lina 
    Karma  Dechen Choeling, Warszawa
  26 maja 2018 
Dobry wieczór! Fundator KDC - Tomasz w swej uprzejmości zaprosił mnie do tego Centrum, abym poprowadził dharmiczne aktywności i prosił również o poruszenie dzisiejszego tematu. Nie pamiętam dokładnie jego pytania, ale rozumiem, o co mu chodziło, więc sformuowałem ten temat jako “Jedność poglądu, praktyki i życia codziennego”. Jeśli chodzi o pogląd, praktykę i życie codzienne, wiemy z doświadczenia, że w życiu - chociaż mamy tak wiele poglądów, jakieś ideały - gdy dochodzi do praktyki, do wdrożenia w życie wyznawanych wartości, nieuniknione będzie podejście wybiórcze. Następnie, w życiu codziennym nie każdy myśli tak samo, więc ostatecznie musimy iść na kompromis. Jest to zatem problem w światowym życiu, ta “jedność” już nastręcza problemów. I teraz, gdy idzie o Dharmę trudność jest nawet większa, o wiele większa. Dlaczego? Ponieważ - na przykład - Dharma, te podstawowe nauki mówią o ″braku tożsamości ja”, a ilu z nas w naszych praktykach potrafi zapomnieć o “jaźni ja’? Uwielbiamy mówić: “Och, praktykuję od tak wielu lat, nagromadziłem tak wiele praktyk” - to właśnie tożsamość “ja”. Ponadto, w życiu codziennym społeczeństwo jest oparte na koncepcji jednostki, na jednostkowej odpowiedzialności, na powinnościach, na tym, czyj będzie zysk. Jest to całkowicie sprzeczne z tym, co głosi Dharma - z brakiem ”ja”. A zatem, jak możemy podążać za naukami Dharmy w codziennym życiu? Społeczeństwo jako takie tego nie akceptuje. I nawet jeśli powiemy sobie: “Och, wobec tego uniknę światowych aktywności, będę żył tylko Dharmą” - wewnątrz Dharmy także są problemy.
Po pierwsze, za jakim poglądem mamy podążać? No bo niektórzy mówią: “Och, Dharma to wyłącznie nauki Siakjamuniego, cała reszta, te dodane rzeczy, to nie jest Dharma”. No, ale jest jeszcze… po angielsku nazywa się to “zen”, po chińsku “Czan” - buddyzm zen, a tam podstawowe podejście jest takie: “Och, powinniśmy się obywać bez słów, żadnych Sutr.” Chcecie więc mówić o poglądzie, a mówią wam: “Porzuć wszystkie poglądy!” Jeśli chodzi o rozdźwięk między poglądem i praktyką, byli na przykład lamowie, który mówili: “Ach, nietrwałość!” i ci dawali nauki o nietrwałości. W tym miejscu jakiś uczeń pytał, co jest po nietrwałości. [Tłumaczka: “Co masz na myśli, co jest po…”] “Och, co mamy robić/ praktykować “po nietrwałości”? A on na to: “No, jeśli to nietrwałość, to czego się spodziewasz?” Po nietrwałości nie ma już nic; wszystko jest nietrwałe - do niczego nie musisz już lgnąć. Jak jednak praktykować ten rodzaj poglądu? Nie znaczy to, że ten pogląd jest zły, ale większość z nas nie wie, jak go praktykować.
Przywołuję więc najpierw wszystkie te trudności, abyśmy wiedzieli, dlaczego ludzie prosili mnie, żebym o tym mówił - ponieważ… cóż, gdy próbują być konsekwentni w swym poglądzie, praktyce i życiu codziennym, jest to naprawdę bardzo trudne. Przedstawię więc mój pogląd w oparciu o moje doświadczenie w tym względzie, z nadzieją, że pomoże wam to odnaleźć jakąś spójność między poglądem, praktyką i życiem codziennym. Sądzę, że podejście powinno być takie, że zamiast - no wiecie - mówić, która szkoła jest lepsza, który pogląd właściwszy… ja tego nie popieram, bo nie ma temu końca… Mamy Tripitakę. Kto naprawdę rozumie i potrafi zgłębić te wszystkie nauki? Moje podejście jest, powiedzmy, takie: spójrzmy na Siakjamuniego, ponieważ każdy się zgodzi, że jest on osobą, która osiągnęła pełne oświecenie, prawda? Każdy buddysta. Zastanówmy się, co to znaczy, że osiągnął pełne oświecenie. Ponadto, wszystkie te nauki pojawiają się po osiągnięciu pełnego oświecenia, a to znaczy, że przedtem nie było żadnego poglądu. Ponadto, tuż po osiągnięciu oświecenia [Siakjamuni] przebywał przez cały tydzień w ciszy - dlaczego? Wiedział, że to jest nie do przekazania zwykłym ludziom. Potem próbuje dać innym jakieś nauki i musi rozważyć: “Kto jest w stanie zrozumieć to, co chcę przedstawić?”
Dlaczego pełne oświecenie jest tak trudne? Czyż sutry nie uczą nas: “Och, jest to pierwotnie nasze - niczego nowego nie osiągamy”. To już tu jest, ale jak to możliwe, że nie potrafimy tego zrozumieć? Jeśli to już jest twoje, czy nie powinno być bardzo wygodne? Pieniądze wyjmujesz po prostu z kieszeni, a tymczasem to - dlaczego to jest takie trudne? Spójrzmy więc ponownie na to jak Siakjamuni osiągnął pełnię oświecenia. Przede wszystkim, to książę. Miał w życiu to, co najlepsze. Był w szczytowym momencie życia - nie był słaby, nie był chory. No wiecie, daleko mu było do choroby, starości, śmierci. Niemniej, rzucił wszystko i poszedł do lasu. Zapytajmy więc przede wszystkim siebie, ilu z nas potrafi potraktować oświecenie na tyle poważnie - rzucić wszystko dla tej sprawy? Nawet jeśli wasza sytuacja jest wygodna: nie macie zmartwień, ale rzucacie wszystko. Więc po pierwsze, on potraktował ten problem bardzo serio. On uznaje to za najważniejszą sprawę w swoim życiu - przede wszystkim. I po drugie, osiągnął pełnię oświecenia po tym jak wyrzekł się wszystkiego i zadał sobie ogromny trud, przez sześć lat próbował różnych rzeczy. Ostatecznie sutra mówi: “O, po tym jak tam usiadł, pod drzewem bodhi, w pewnej chwili ujrzał nocą gwiazdę i w tamtym momencie doznał oświecenia”. Widział tę gwiazdę co noc, dlaczego nie przedtem? Dlaczego to musi być akurat w tym momencie? Co czyni różnicę? Dlaczego - patrząc na tę gwiazdę nie miał przedtem oświecenia, ale akurat w tej chwili jest już w pełni oświecony?
Nie jestem Siakjamunim; nie osiągnąłem pełni oświecenia. A zatem, to co chę powiedzieć opiera się na tym, czego doświadczyłem poprzez nauki, wdrożyłem w praktykę i stopniowo zrozumiałem: “O, to jest właśnie tak”. Różnica między tym jak patrzył na gwiazdę i miał oświecenie a sytuacją, gdy na nią patrzył przedtem, jest typu: “J a patrzyłem na gwiazdę”; w tamtej chwili nie było “ja” - wszystko jest po prostu jednym. Wszystko - wiecie - to najsubtelniejsze rozróżnienie między mną i czymś innym wyparowało. W takiej chwili wszystko jest jednym. Nie ma w tym niczego tajemniczego - dlaczego? Nawet w obecnej chwili wszystkie rzeczy jakich doświadczacie, choć jest to ograniczone przez organy zmysłów, lecz… cała rzecz jest… przychodzi bez wysiłku - nie ma podziałów. Wszystkie te rozróżnienia: “on powiedział”, “to jest dźwięk”, “to widzę”, wszystko to następuje po tym jak zaczynacie myśleć. Zanim myślicie - nie musicie myśleć, wszystko przychodzi jednocześnie; jest to jedność.
Przyczyna, dla której kosztowało go tak wiele  wysiłku i tyle czasu, by dotrzeć do tego stanu jest następująca… Jak wszyscy  wiemy, zwłaszcza w dzisiejszych czasach mamy łatwość zobaczenia różnych kultur,  różnych ludzi - no wiecie, dzięki łatwości w komunikacji; widzimy, że ludzie są  różni. Zasadniczo jednak tacy sami, więc co sprawia, że się różnimy? Rodzimy  się w różnych zakątkach świata, w odmiennych kulturach, mamy odmienne poglądy i  tak oto stopniowo…  
    no wiecie, wchodzi się w posiadanie mentalnego  “ja” stworzonego poprzez lgnięcie do pewnej wizji: wydaje wam się, że dany  sposób jest dobry, a inny - niewłaściwy. To lubię, tamtego nie - to wszystko  was warunkuje. Teraz na przykład rozmawiamy, ale na zewnątrz są jakieś dźwięki,  zanim o tym wspomniałem, może nawet ich nie słyszeliście, nie mogliście  usłyszeć, bo chcieliście słyszeć, co mówię. Wiecie, że dokonujecie wyboru  odnośnie tego, co dostajecie. Jak możecie się uwolnić od tego  wszystkiego, od własnego uwarunkowania, które już jest w was wbudowane?  Macie jakąś pozycję w społeczeństwie, jakieś relacje z innymi, a ludzie  starają się zwykle innych nie obrazić, tak więc zawsze działacie w oparciu  o te założenia i tych ludzi, oczywiście próbując robić rzeczy, które ich nie  urażą, bo tak jest lepiej dla was, lub dla innych. Tak więc zawsze działacie  poprzez wasze poglądy i one decydują, kim jesteście w danym momencie, jak w  danym momencie zareagujecie. Daleko wam zatem do rzeczywistości, w której  jesteście, do prawdziwości doświadczenia, w którym jesteście. Jesteście  ograniczani przez własne poglądy a one z kolei warunkują wasze ciało, ale nie  jesteście tego świadomi. Jednakże, dzięki latom praktyk, podążając za naukami  buddyjskimi o - powiedzmy - braku jaźni “ja”, nauczyliśmy się otwierać,  porzucać przywiązanie i wszystkie praktyki Dharmy, które próbuje  się wykonywać, dajmy na to: powtórzenia - dzięki temu stopniowo nie macie  już czasu myśleć o starych nawykach, o starych poglądach; wasze lgnięcie  stopniowo się rozluźnia. A gdy wasz umysł się rozluźnia, czujecie też  rozluźnienie w ciele. Dzięki długim latom praktyki stopniowo dochodzicie w  końcu do punktu, w którym już nawet nie potraficie chwytać się rzeczy.
Na przykład teraz, gdy daję ten wykład, nie mam  zapisanej żadnej przemowy i nawet jeśli przemyślę temat parokrotnie przed  udzieleniem wykładu, nie pamiętam tego. Nie ma tego tutaj [Guru wskazuje na  swoją głowę] i to, co słyszycie, pojawia się po prostu w moim umyśle w tej  sekundzie; nie mam żadnych innych myśli oprócz tego, co właśnie do was mówię.  Jest to rezultat lat, dekad praktyki i posługi dharmicznej, ponieważ posługa  dharmiczna, jeśli jest wykonywana w czysty sposób, w stanie wolności od  wszystkiego - po prostu się tacy stajecie. Jest to zatem możliwe. Ale  dlaczego Budda miał taki kłopot z przekazaniem tego innym? Ponieważ w tym stanie  - wiecie, w stanie bez rozróżnień… ale to, co próbuję wam powiedzieć jest  rozumiane przez was ciągle jako “ty” oraz “ja”. No wiecie: “Mówisz to do mnie,  może czegoś ode mnie chcesz”. Wchodzą w grę różne rzeczy, nie potraficie  naprawdę zrozumieć, co próbuję wam powiedzieć. Tak, że - wiecie - on musiał  wymyślić jak ma nauczać. Jeśli się to zrozumie, wówczas w jakimś sensie jest to  łatwe - dlaczego? Musicie wiedzieć, że pogląd jest taki: ostatecznie,  pierwotnie, jesteśmy wolni od mentalnych ograniczeń; zasadniczo tak jest -  wszystko jest właściwie jednością. Brzmi to bardzo dziwnie, jak wszystko może  być w jedności? Ale gdy praktykujemy przez wiele lat, modlimy się za ludzi,  których w ogóle nie znamy… 
    są gdzieś za oceanem i coś poczuli, poczuli nawet idącą  z tego moc błogosławieństwa. Co się dzieje? To nie dlatego, że jest tutaj  jakieś “ja”, które jest tak potężne, które jest tak… nie, nie dlatego. Nie  wiem, co się dzieje. Lecz z powodu pierwotnej jedności w moim umyśle nie  ma tej przepaści dzielącego nas oceanu i wówczas, gdy się za nich  modlicie, oni to czują. 
Teraz próbuję wam pomóc w zrozumieniu podstawowego poglądu, dając przykłady “braku ja” oraz “pierwotnego bez ograniczeń”. Przykładowo, wszyscy znamy porównanie “jak kropla wody w rzece”, czy “kropla wody w oceanie”. Oczywiście, możemy pójść nad brzeg rzeki, na wybrzeże, na brzeg morza, nabrać wody i zobaczyć jedną kroplę. Ale gdy się jest w rzece, w oceanie, gdzie jest ta jedna kropla? Bo gdy jesteście pośrodku oceanu, nie możecie nic zrobić; wszędzie tylko woda, nie znacie kierunku. ″Kropla wody w oceanie” jest wyobrażonym konceptem - gdzie ją znaleźć w oceanie? Podobnie, gdy mówimy: “ja”; moje “ja” jest takie, moje “ja” jest owakie. Jednakże, w totalności, w całości doświadczenia życia - gdzie jest właściwie to “ja”? Jest to wyobrażony koncept, całość doświadczeń jest oceanem i ten ocean nie ma tak naprawdę ograniczeń. Jesteśmy przyzwyczajeni do czegoś jak ta sala: jesteśmy w granicach tej sali. Ale dzięki praktyce, jeśli wiecie, że nie ogranicza was żadne pomieszczenie, stopniowo wykroczycie poza; jesteście naprawdę bez granic.
Przypuśćmy, że dzięki temu zrozumiecie: “O, ta  zasadnicza część - to moje ja, to tylko wymysł, bez realności, tak naprawdę nie  ma ograniczeń”. Lecz chwilę potem… no wiecie - gdybym was uderzył, wpadlibyście  w złość, prawda? Tak więc stanie się prawdziwie wolnym od tego, czym  się jest, no wiecie - od chwytania i myślowych konstrukcji, od bycia jak w  klatce, od samych siebie…  jest to dla  nas niełatwe, to niełatwa sprawa. Sprawa nie jest jednak beznadziejna. Droga  wyjścia prowadzi przez zaadoptowanie… no wiecie, nie potrzeba wielu praktyk  Dharmy - jedna prosta [pratyka] oraz zaangażowanie się w jakąś  dharmiczną posługę, ponieważ tylko dawanie - nie, nie z myślą o sobie - i  wówczas stopniowo wy, wasz umysł uwolni się od tego, co zwykle o sobie  myślicie.
    
    Skoro angażujecie się w praktyki Dharmy, spójrzmy  znowu na Buddę Siakjamuniego. Po tym jak stał się oświecony,  rozprzestrzeniał nauki i nie mówił: “Och, chcę rozwiązać wszystkie  problemy tego świata, lub poprawić sytuację ekonomiczną”. Nie, nie próbował  zrobić niczego w tym stylu. Jak to możliwe, że się tym nie zajął, przecież  to prawdziwe cierpienie, prawdziwe problemy naszej egzystencji. Podobno jest  najbardziej współczujący, jak to możliwe, że nie próbował tego rozwiązać?  Ponieważ tak długo jak ludzie lgną do perspektywy własnego “ja”, nie ma końca  problemom. Prawdziwe rozwiązanie polega na uwolnieniu się od “ja”, a  wówczas - nawet w trudnej sytuacji - panuje spokój, panuje szczęście. Nie  chodzi tu więc o walkę z innymi, o użycie przemożnej siły, czy czegoś w tym  rodzaju. Nie, po prostu mówicie im: “Korzeń twojego problemu jest taki to a  taki, i żeby się uwolnić, być szczęśliwym, mieć spokój, musisz  opracować swoje własne rozwiązania, ponieważ to lgnięcie jest twoim  lgnięciem i jedynie, gdy zechcesz je porzucić, możesz stać się wolny”.  Jest to jedyne ostateczne rozwiązanie wszystkich problemów. 
Poruszam ten punkt, ponieważ jest on bardzo  ważny dla waszej praktyki Dharmy. Jeśli próbujecie - powiedzmy - krytykować  innych, lub wpływać na nich… och, tracicie tylko czas! Dlaczego? Wciąż  jesteście “ja”, nie potraficie się uwolnić, a więc po co to? Próbujecie zmusić  innych do czegoś, lub ich przekonać, a oni tego nie akceptują, nie wierzą w to,  po co te wysiłki? Zmarnowana energia, źle ukierunkowana; a chodzi o to,  by zachować energię i czas na  kultywowanie tego, co ważne. Dlaczego? Ponieważ gdy się uwolnicie, będziecie potrafili  wskazać ludziom właściwą praktykę, właściwy pogląd; będziecie potrafili  się modlić za wielu i wtedy będą was słuchać, bo zobaczą prawdziwe  rezultaty; zechcą się zmienić z własnej woli - tak, że to jedyny  sposób. 
    
    Wiecie, też tego nie rozumiałem na początku mojej  praktyki. Zrozumiałem to po latach: “Ach tak, trzeba się koncentrować na  praktyce, tylko to przynosi owoce, w przeciwnym razie marnuje się tylko czas”.  Natomiast jeśli chodzi o życie na codzień w zgodzie z tym, co nakazuje  Dharma, trzeba to ułożyć samemu… wiecie, na własnych warunkach;  zdecydować, co dla was w danym momencie najlepsze. Nie da się wszystkiego  zmienić za jednym zamachem, prawda? Ale musicie się nauczyć porzucania  jakichś rzeczy towarzyskich, porzucania wielu rzeczy, które tylko zabierają  czas i w końcu nie ma z tego żadnych efektów; mieć nadzieję, że stopniowo  pojawią się prawdziwe doświadczenia korzyści z Dharmy i wtedy można  się nimi dzielić z innymi w taki sposób, aby im to pomogło. Nie  przejmujcie się tym, czy na dany moment sprawiam, że się dobrze  poczuliście - może nie odczuwacie w tym momencie niczego pomocnego, ale w końcu  odkryjecie we mnie pomocną osobę, to mój cel. Wiecie, to jest właśnie  sposób na życie w zgodzie z Dharmą - właśnie tak. 
Pełne oświecenie polega na powrocie do pierwotnego stanu, gdzie wszystko jest jednością, nie da się rozróżniać między mną a innymi, mną a innymi obiektami - och, wszystko jest jednością! Taka rzeczywistość leży poza ludzkim rozumem konceptualnym, poza ludzkimi słowami. Oto, dlaczego Siakjamuni na początku przebywał w ciszy - ponieważ nie wiedział, jak to wyrazić, jak zakomunikować coś, co jest poza słowami, poza jakąś koncepcją.
A zatem w waszej praktyce Dharmy powinniście nad tym  ciężko pracować, starać się o to przez cały czas najlepiej jak  potraficie i wtedy stopniowo dojdzie do tego, że któregoś dnia wasze myślenie  automatycznie się zatrzyma. Nie oznacza to, że nie wolno wam myśleć,  tylko, że teraz - no wiecie, nie potraficie przestać myśleć, prawda? Myśli  i niepokoje wciąż tu są, ale zatrzymają się [kiedyś] w naturalny  sposób - pierwotnie nie ma żadnej myśli. To punkt krytyczny, prawdziwe rzeczy  rozgrywają się dopiero po tym. Wyjaśniam to, ponieważ gdy do tego  dojdziecie - o, to dopiero początek stopniowego dotykania prawdy o rzeczywistości.  Nie bierzcie sobie jednak za cel tego stanu bez myśli, na zasadzie mówienia  “Chcę to osiągnąć”; wówczas takie życzenie  staje się przeszkodą.  Skupcie  się tylko na praktyce Dharmy, a któregoś dnia to się wydarzy, zrozumiecie  to, nie trzeba się martwić; uczucie bycia zrelaksowanym, to dopiero  początek.
    
    Taka jest moja mowa: po prostu wszystkie rzeczy,  które naprawdę czuję i sądzę, że tyle wystarczy na ten wykład. Mam  nadzieję, że cokolwiek z tego wyniesiecie - pomoże wam to w waszej ścieżce  Dharmy. 
Z angielskiego  spisała uczennica Ji Hu 
    10 czerwca 2018
    Kuching, Sarawak,  Malezja 
    Korekta  w El Cerrito, California
Spisane  po polsku przez uczennicę Zhi Lian
    Dzięki  uprzejmości Guru Yutanga Lina i Ji Hu 
    12  czerwca 2018
    Warszawa,  Polska